Wiersz (lub piosenka) pt. ''Na życia fali!'':
Ogłaszam wszem i wobec perma-chilloutu stan,
ladies and gentlemen - wrzućcie na luz, c'mon!
Łyknijmy chłodnego piwka, zapodajmy muzę z bassem,
słowo ''problem'' nie istnieje, dziś bawimy się tu razem! (REFREN!)
Mordo, czemu twa mina kwaśna jak cytryna?
Słońce wschodzi! Cudny dzionek się zaczyna!
Żyjmy błogą chwilą, niech lecą z okien zegary,
chodź ze mną, w lodówce studzą się browary!
Celebruję krótki żywot, nie kruszę z nikim mieczy,
leżę z ekipą współziomków wśród kwiatów, złotych mleczy.
Zieleń pól pod stopami, na niebie parasol z błękitu,
dopełnienie cudu dnia, mała choć się ze mną przytul!
Strumień endorfiny wypełnia już po brzegi same,
pragnące miłości ciała, ustaje problemów zamęt!
Melanżu generały! Zdetonujmy euforii bombę!
Wypełnijmy wszystko śmiechem, czas zatańczyć Greka Zorbę!
REFREN (x2)
Wskakuję na życia falę, płynę z wariantów nurtem!
Otulony marzeniami tak jak designerskim futrem!
Koniec machania mieczem, zdejmuję kamienną zbroję,
Mnie już nie pasi bycie ślepym, wściekłym wojem!
Krzyczą do mnie - WALCZ! Przepuszczam to szambo przez uszy!
Mózg przerwał biadolenie, teraz mnie już nic nie ruszy!
Serducho głośno woła - ruszaj dupę, pora żyć!
Wsiadam w wana z przyjaciółmi, już nie będę siebie kryć!
Przepierdziałem na fotelu wiele pięknych lat,
już wystarczy! Basta, koniec! O, już mi z dala macha świat!
Janusze i Grażyny szemrają - koleś minął się z rozumem!
Kontrowersja? Bardzo dobrze! W końcu barwię swą szarość!
Arystoteles mawiał - nic nie mów, nic nie rób, umkniesz krytyce na starość!
REFREN (x2)
Tequila wprost z Meksyku płonie na języku,
sushi spod japońskiego noża to prawdziwe cudo, byku!
Rosyjski bimber jak Car Bomba rozwala system,
indyjska kurkuma, boska przyprawa, przywraca w nas życie!
Tadż Mahal dumnie pozuje przed kolumną aparatów,
Statua Wolności ikoną naszych jankeskich ''kamratów'',
Amazońska puszcza sercem ziemskiej Matki Natury,
wędrując przez nią pojmujemy - jej ochrona to nie bzdury!
Warszawa taka piękna ze szczytu Pałacu Kultury,
krakowski Wawel też nie gorszy, piękne też Polskie góry,
na morzu wieje, piździ, ale pomińmy te niuanse,
skoczmy do Czeskich sąsiadów, Hradczanom dajmy szansę!
Z bananem na ustach chillujemy, tańczymy, podróżujemy,
tysiącami pamiątek piękne czasy w głowach umocujemy,
selfie z Miami, złoty słoń z bazaru w New Delhi,
pióropusze od Indianina, będzie się na starość czym dzielić!
Gromadka wnuków mnie otoczy, zaś ja usiądę wygodnie,
na skórzanym fotelu, ubrany w kowbojskie z Teksasu spodnie,
opowiem jak z daleka widziałem parę dumnych lwów,
pokażę im zdjęcia pasących się na Tyrolu krów,
egipskie złote piramidy zostawię na dokładkę,
no i jeszcze szkocki kilt w czerwoną kratkę.
(REFREN x2)
Nie żałuję wielkich zmian, bo choć kosztowały wiele,
to cały wysiłek wraz z nawiązką zwrócili przyjaciele,
zawrotna kariera, kilka dużych zer na koncie - też super dodatki,
Boże! Kto by pomyślał że na takiego bossa mam zadatki!
Obudź w sobie króla życia, tylko żadnych wymówek,
odważ się odetchnąć, nie oglądaj świata przez pryzmat pocztówek,
ani memów, ani filmów - to twych pragnień pochówek!
Trzaśnij ręką w stół, przeskocz ograniczeń tamę,
mianuj się swego życia steru kapitanem!
Wędrówka tam na górę przyprawi o skurcze nóg,
lecz na samym szczycie złoty puchar wręcza Bóg.
Kopnę Cię więc w tyłek - stary powodzenia,
każde poświęcenie jest warte euforii spełnienia!
REFREN (x3)
CZOŁEM WSZYSTKIM!!!
Ogłaszam wszem i wobec perma-chilloutu stan,
ladies and gentlemen - wrzućcie na luz, c'mon!
Łyknijmy chłodnego piwka, zapodajmy muzę z bassem,
słowo ''problem'' nie istnieje, dziś bawimy się tu razem! (REFREN!)
Mordo, czemu twa mina kwaśna jak cytryna?
Słońce wschodzi! Cudny dzionek się zaczyna!
Żyjmy błogą chwilą, niech lecą z okien zegary,
chodź ze mną, w lodówce studzą się browary!
Celebruję krótki żywot, nie kruszę z nikim mieczy,
leżę z ekipą współziomków wśród kwiatów, złotych mleczy.
Zieleń pól pod stopami, na niebie parasol z błękitu,
dopełnienie cudu dnia, mała choć się ze mną przytul!
Strumień endorfiny wypełnia już po brzegi same,
pragnące miłości ciała, ustaje problemów zamęt!
Melanżu generały! Zdetonujmy euforii bombę!
Wypełnijmy wszystko śmiechem, czas zatańczyć Greka Zorbę!
REFREN (x2)
Wskakuję na życia falę, płynę z wariantów nurtem!
Otulony marzeniami tak jak designerskim futrem!
Koniec machania mieczem, zdejmuję kamienną zbroję,
Mnie już nie pasi bycie ślepym, wściekłym wojem!
Krzyczą do mnie - WALCZ! Przepuszczam to szambo przez uszy!
Mózg przerwał biadolenie, teraz mnie już nic nie ruszy!
Serducho głośno woła - ruszaj dupę, pora żyć!
Wsiadam w wana z przyjaciółmi, już nie będę siebie kryć!
Przepierdziałem na fotelu wiele pięknych lat,
już wystarczy! Basta, koniec! O, już mi z dala macha świat!
Janusze i Grażyny szemrają - koleś minął się z rozumem!
Kontrowersja? Bardzo dobrze! W końcu barwię swą szarość!
Arystoteles mawiał - nic nie mów, nic nie rób, umkniesz krytyce na starość!
REFREN (x2)
Tequila wprost z Meksyku płonie na języku,
sushi spod japońskiego noża to prawdziwe cudo, byku!
Rosyjski bimber jak Car Bomba rozwala system,
indyjska kurkuma, boska przyprawa, przywraca w nas życie!
Tadż Mahal dumnie pozuje przed kolumną aparatów,
Statua Wolności ikoną naszych jankeskich ''kamratów'',
Amazońska puszcza sercem ziemskiej Matki Natury,
wędrując przez nią pojmujemy - jej ochrona to nie bzdury!
Warszawa taka piękna ze szczytu Pałacu Kultury,
krakowski Wawel też nie gorszy, piękne też Polskie góry,
na morzu wieje, piździ, ale pomińmy te niuanse,
skoczmy do Czeskich sąsiadów, Hradczanom dajmy szansę!
Z bananem na ustach chillujemy, tańczymy, podróżujemy,
tysiącami pamiątek piękne czasy w głowach umocujemy,
selfie z Miami, złoty słoń z bazaru w New Delhi,
pióropusze od Indianina, będzie się na starość czym dzielić!
Gromadka wnuków mnie otoczy, zaś ja usiądę wygodnie,
na skórzanym fotelu, ubrany w kowbojskie z Teksasu spodnie,
opowiem jak z daleka widziałem parę dumnych lwów,
pokażę im zdjęcia pasących się na Tyrolu krów,
egipskie złote piramidy zostawię na dokładkę,
no i jeszcze szkocki kilt w czerwoną kratkę.
(REFREN x2)
Nie żałuję wielkich zmian, bo choć kosztowały wiele,
to cały wysiłek wraz z nawiązką zwrócili przyjaciele,
zawrotna kariera, kilka dużych zer na koncie - też super dodatki,
Boże! Kto by pomyślał że na takiego bossa mam zadatki!
Obudź w sobie króla życia, tylko żadnych wymówek,
odważ się odetchnąć, nie oglądaj świata przez pryzmat pocztówek,
ani memów, ani filmów - to twych pragnień pochówek!
Trzaśnij ręką w stół, przeskocz ograniczeń tamę,
mianuj się swego życia steru kapitanem!
Wędrówka tam na górę przyprawi o skurcze nóg,
lecz na samym szczycie złoty puchar wręcza Bóg.
Kopnę Cię więc w tyłek - stary powodzenia,
każde poświęcenie jest warte euforii spełnienia!
REFREN (x3)
CZOŁEM WSZYSTKIM!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz