''Pierwiastki śmierci - Arsen'' - przedpremierowy, darmowy fragment książki

 UWAGA! WERSJA KSIĄŻKOWA NAJPEWNIEJ ULEGNIE ZMIANIE!

Jak się okazuje, ekspozycja na arsen w wodzie pitnej, nawet w stężeniu uważanym przez WHO za bezpieczne (10 mcg/l) może w znaczącym stopniu zwiększać ryzyko zachorowalności na choroby sercowo-naczyniowe oraz co gorsza - także śmiertelności. Kolejny twardy powód, by nie brać tej kumplującej się z koncernami organizacji zbytnio na poważnie... Na podstawie amerykańskiej kohorty REGARDS oceniono, że wyższe poziomy metylowanego arsenu (MMA) zwiększały ryzyko udaru niedokrwiennego mózgu niemal dwukrotnie, i to na obszarach o niskim do umiarkowanego skażenia wody pitnej arsenem. Znalazłem również masę innych badań potwierdzających to powiązanie, aczkolwiek pełnej zgodności tutaj nie ma. Udary niedokrwienne stanowią ok. 85 - 90% puli wszystkich udarów na świecie i zabijają rocznie miliony osób, a w najlepszym (chociaż dla wielu zapewne najgorszym…) razie powodują przejściową lub trwałą niepełnosprawność, drastycznie obniżając jakość oraz długość życia.


Wykazano, że wysoki poziom arsenu w glebie i wodach gruntowych może doprowadzić do uszkodzeń czerwonych krwinek, anemii, a nawet i białaczki. Pierwiastek ten upośledza pracę czynnika transkrypcyjnego GATA-1 (tzw. palca cynkowego), wypierając z niego cynk, co powoduje upośledzenie produkcji czerwonych krwinek oraz słabe różnicowanie komórek układu krwiotwórczego.  
Przeciążenie arszenikiem mocno sprzyja też hiperurykemii (wysokiemu poziomowi kwasu moczowego) oraz wzrostowi endoteliny-1 - obydwa te markery są dodatnio skorelowane z nadciśnieniem tętniczym krwi (i nie tylko!), do którego arsen również walnie się przyczynia. Arsen w wodzie pitnej wydaje się podnosić również wiele innych biomarkerów, ostrzegających że z Twoim układem krwionośnym oraz serduchem źle się dzieje - są nimi: inhibitor aktywacji plazminogenu (PAI-1) oraz cząstki adhezyjne VCAM-1 i ICAM-1. Sugerowano, że wzrost ten stawał się tym istotniejszy, im bardziej szybował do góry wskaźnik BMI u badanych.

Klikając w poniższy link, znacząco przyspieszysz powstanie tej książki:


CZOŁEM BRYGADO!

Jak witamina D uchroni twoje neurony przed bisfenolami?

Czołem Brygado! Przedstawię wam w tym niedługim artykule mały owoc mojej dociekliwości, który na pewno wniesie w Twoje życie coś dobrego. To do dzieła! Porozmawiajmy o parszywych bisfenolach i świetlistym hormonie jakim jest witamina D3. Czy mają one ze sobą coś wspólnego? Ano okazuje się że całkiem sporo...

O bisfenolu A (BPA) to już pisałem nie wiem ile, więc teraz przeskoczymy sobie do bisfenolu S (BPS) - najpopularniejszego zamiennika bisfenolu A w przemyśle spożywczym. Wybór między tymi związkami jest jak wybór między kopniakiem w krocze a w wątrobę - i tu i tu czekają Cię duże nieprzyjemności. Różnica jest taka, że BPS jest nie dość że lepiej wchłaniany, to jeszcze ma dłuższy okres półtrwania, zaś jego stężenie we krwi ludzi jest porównywalne do bisfenolu A. Nieźle ludzi robią w wała... Ale do rzeczy! 

Otóż bisfenol S, poza wieloma innymi skutkami zdrowotnymi (np. skracaniem telomerów, ale o tym innym razem...) obniża aktywność szlaku biochemicznego odpowiedzialnego za syntezę dwóch konkretnych związków - neurotrofiny BDNF oraz białka CREB. Bez wdawania się w szczegóły, są to białka wytwarzane w obszarze mózgu odpowiedzialne m.in. na utrzymanie integralności oraz przetrwanie Twoich neuronów! Kiedy ich zabraknie, pojawiają się problemy neurologiczne wszelakiej maści - zaburzenia pamięci krótko- i długotrwałej, upośledzenie ogólnie pojętych procesów myślowych i w ogóle wszystko to, co predysponuje do chorób pokroju Alzheimera, Parkinsona albo innych schorzeń z etykietą ''demencja'' (i nie tylko niestety...)

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9331819/

I tutaj wkracza słoneczna i niedoceniana witamina D3. Badania in vivo wykazały że podawanie jej zwierzętom z eksperymentalną cukrzycą typu 1 spowodowało zwiększenie poziomu białka CREB w ich hipokampach, które to jest zbijane właśnie przez bisfenol S. Z tego też powodu jej stosowanie jest potencjalnym środkiem zapobiegającym szkodliwości tego złowrogiego ''brata bliźniaka'' bisfenolu A. Ogólnie białko CREB, podobnie jak czynnik neurotroficzny BDNF, są mocno zbijane w dół przez stres oksydacyjny, który rzecz jasna jest nieodłącznym zawadiaką u cukrzyków. Hiperglikemia i powstające w jej wyniku arcygroźne zaawansowane produkty glikacji (AGE) bynajmniej nie sprzyjają utrzymaniu zdrowia. Tak prawdę mówiąc, każda substancja, która poprzez szereg mechanizmów jest zdolna do tłumienia mózgowego stresu oksydacyjnego, będzie tutaj przydatna, podobnie jak w przypadku bisfenolu S, który tak nawiasem mówiąc, także sprzyja rozwojowi cukrzycy, co już potwierdzono w badaniach m.in. na francuskiej populacji! Ba! Jego działanie wydaje się być nawet mocniejsze niż w przypadku bisfenolu A! I o ile w cytowanym tu badaniu nie zanotowano wzrostu poziomu BDNF, o tyle wielu innych badaczy uzyskało już znacznie bardziej pozytywne rezultaty.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7206842/

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0168010220304223?via%3Dihub

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6867193/

A wracając tak jeszcze na szybko do bisfenolu A, to mam Ci do przekazania naprawdę intrygującą informację. Są dowody na to że istnieje wzajemna, odwrotna zależność między bisfenolem A a witaminą D - czyli im więcej bisfenolu A, tym mniej witaminy D we krwi... i vice versa. Dodatkowo bisfenol A przyspiesza jej wydalanie wraz z moczem. Zależności tej dowiedziono na szczurach oraz u pacjentów z bezdechem sennym, u których (no nie uwierzycie!) też często występuje niedobór witaminy D3. Wniosek z tego jest bardzo prosty - witaminę D3 powinien suplementować praktycznie KAŻDY człowiek na tej planecie!

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/23904340/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/31549635/

Temat rzecz jasna nie został wyczerpany i na pewno sobie go jeszcze rozwiniemy. Tutaj jedynie nakreśliłem Ci pewną specyficzną nić powiązań między toksynami środowiskowymi a witaminą D3. Można by ją rozwijać praktycznie w nieskończoność. I szczerze? Warto łączyć ze sobą takie puzzle, bo można dzięki temu dojść do naprawdę szokujących wniosków! Pamiętaj! Wiedza czyni wolnym - od chorób, kłamstw i cierpienia. W zamian daje nam wolność oraz świadomość.

I tym akcentem kończę swój kolejny wpis! Poślij go dalej w świat, ku chwale ludzkiego zdrowia i świadomości! Cześć i czołem!

Post przerywany leczy cukrzycę! Najnowsze dowody naukowe!

Czołem Brygado! Co powiecie na świeżutkie, jeszcze ciepłe doniesienia naukowe o poście przerywanym w leczeniu cukrzycy typu 2, hm? Co wy na to? Myślę że jak na lato! Zaczynajmy więc!

Chińscy uczeni przed kilkoma dniami (14 grudnia 2022 roku) opublikowali wyniki badania z randomizacją, w którym udowodnili że 3-miesięczny post przerywany (IF - z ang. intermittient fasting) doprowadził u niemal połowy pacjentów do remisji cukrzycy typu 2 (17 z 36 osób), zaś po roku obserwacji remisja utrwaliła się u 16 z 36 badanych (mimo tego, że odstawili leki przez minimum 3 miesiące!), o czym świadczył poziom hemoglobiny glikowanej (HbA1c) na poziomie 6,33% - normy dla HbA1c wynoszą zaś do 6,5%. Dla porównania - w grupie placebo odnotowano zaledwie 1 remisję na 36 pacjentów. Uczestnicy badania zmagali się z cukrzycą przez okres od 1 do 11 lat, zaś ich wiek wahał się od 38 do 72 lat. Wszyscy z nich przyjmowali leki przeciwcukrzycowe i/lub zastrzyki z insuliny. To jeszcze nie wszystko! Po 3-miesięcznym poście zanotowano istotny spadek masy ciała, wynoszący średnio 5,93 kg. W grupie placebo było to zaś zaledwie 0,27 kg. Do tego wszystkiego osoby, które przeszły na post przerywany wydawały średnio ponad 77% mniej na konwencjonalne leki, w porównaniu do grupy placebo. Coś wspaniałego!

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/36515429/

Heh, już widzę oczami wyobraźni, jak prezesi koncernów farmaceutycznych zgrzytają wściekle zębami, widząc jak tania, sprawdzona i skuteczna metoda leczenia jaką jest post przerywany, psuje im biznesik... Oj, jak mi przykro! A niby cukrzycy nie da się porządnie leczyć... A tu bum, niespodzianka!

Jest jednak pewien warunek do spełnienia! Aby cukrzycy uzyskali najwięcej dobrodziejstw z postu przerywanego, powinni oni ustawić swoje 8-godzinne okno żywieniowe mniej więcej w okolicy 7 - 8 rano, na pół godziny po przebudzeniu. Ostatni posiłek powinien być zaś spożyty plus-minus o 15 - 16 po południu. Gdzie tu jest haczyk, pewnie zapytacie. Ano już tłumaczę zagadnienie. Chodzi tu o nasz zegar biologiczny. Inteligencja naszego organizmu jest doprawdy niesamowita, a mechanizm jaki tu omówię jest kolejnym na to dowodem. Otóż Twoje komórki mają najwyższą insulinowrażliwość właśnie w godzinach PORANNYCH, podobnie jak trzustka jest skora do wytwarzania insuliny. Później ulega ona stopniowemu spadkowi, aż do godzin wieczornych i nocnych - wówczas jest ona najniższa. Nietrudno więc się domyśleć, że jeśli zafundujemy sobie ucztę Cezara, kiedy sowy już huczą w najlepsze, to posiłek nie zostanie strawiony i wykorzystany z taką efektywnością, jak na przykład po przebudzeniu. Poziom glukozy skoczy ostro do góry, zaś insulina nie zadziała tak jak powinna. Dodatkowo rozregulujesz swój wspaniały zegar biologiczny, pogorszysz jakość swojego snu, zaś niewykorzystaną glukozę wątroba przerobi na trójglicerydy, które zadomowią się w Twojej tkance tłuszczowej. Czyż nie to właśnie jest przyczyną plagi cukrzycowej, hm? Podsumowując - rozpoczynanie postu przerywanego od wczesnego rana daje najlepsze rezultaty w zakresie utraty wagi, poprawy wrażliwości na insulinę i regulacji cukru we krwi.

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1550413118302535

Swoją drogą, fajny filmik na temat harmonogramu postu przerywanego w tej grupie chorych nakręcił dr Marek Skoczylas, który to wstawiam poniżej:

https://www.youtube.com/watch?v=aBNQgIPCJ3A&ab_channel=MarekSkoczylas

Pytanie za milion brzmi: czy cukrzyca typu 2 naprawdę jest nieuleczalna? Wnioski pozostawiam do wyciągnięcia Tobie! CZOŁEM!

Mikroflora jelitowa, toksyny środowiskowe, leki a autyzm i neuronalny pogrom - sieć perfidnych powiązań...

Czołem Brygado! Obecnie w Stanach Zjednoczonych autyzm jest diagnozowany u 1 na 44 dzieci, co jest strasznym wynikiem pokazującym, że szacunki mówiące iż do 2025 roku co drugi maluch będzie obarczony tą chorobą, wcale nie jest jakąś oderwaną od rzeczywistości mrzonką. Coraz częściej i odważniej łączy się w dzisiejszych czasach obszar jelit ze sferą Psyche, a dowodów w tym zakresie mamy z dnia na dzień więcej, więcej i więcej. Nietolerancje pokarmowe (np. glutenu czy laktozy), kandydoza, bóle brzucha, nudności, niestrawność, gazy, wymioty, podziurawione jelita i bakteryjny burdel z SIBO na czele to smutna codzienność ogromnej części ludzi z autyzmem (nawet i 90%!). Czyżby więc w kiszkach tkwił sekret patogenezy autyzmu? Sprawdźmy to! W ogóle to zacznijmy od tego, że między mózgiem a bytującymi w jelitach mikrobami trwa nieustanny przepływ informacji. Komunikacja ta istnieje dzięki stymulacji nerwu błędnego przez olbrzymią ilość metabolitów (np. kwasów organicznych) i neuroprzekaźników produkowanych przez bakterie dzień i noc, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z czego jednymi z najważniejszych są krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe - skrótowo SCFA. W swojej bardzo głośnej książce ''Twój drugi mózg'' dr Emeran Mayer podkreśla, że nawet 40% wszystkich metabolitów pływających w naszej krwi są wytworzone właśnie przez bakterie. Regulują one tzw. oś podwzgórze-przysadka-nadnercza (HPA), odpowiedzialną za regulowanie wydzielania hormonów stresu z kortyzolem na czele, zaś mechanizmy poprzez jakie to robią są stale pod lupą dziesiątek, jeśli nie setek ośrodków badawczych na całym globie ziemskim! Oj, ciekawe czasy nam się w świecie nauki szykują... 

A więc do rzeczy - naukowcy z Chin dowiedli w 2022 roku, że pośrednikiem między zanieczyszczeniami powietrza a wzrostem ryzyka autyzmu jest modulacja mikrobiomu jelitowego. Konkretnie to bakterie z rodziny Proteobacteria, są u chorych z autyzmem znacząco podwyższone, a do wzrostu ich liczebności przynajmniej po części przyczyniają się właśnie zanieczyszczenia powietrza (np. pył zawieszony PM10 oraz dwutlenek azotu) które ich matka wdycha w okresie prenatalnym (konkretnie to w pierwszym trymestrze ciąży). Proteobakterie mogą pośredniczyć, w zależności od uwzględnianych kryteriów, w 16,7 - 23,2% skutków zdrowotnych związanych z syfem krążącym w powietrzu. Pamiętajmy, że czynniki genetyczne w autyzmie to tylko jeden z wielu puzzli, które wcale nie są aż tak bardzo znaczące jak dotychczas uważano. Obecnie dużo większą wagę przywiązuje się do czynników środowiskowych, które są przyczyną rozwoju ponad 50% przypadków autyzmu.

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1438463922001304?via%3Dihub

Pozostańmy jeszcze przy proteobakteriach, które nomen omen są bakteriami Gram-ujemnymi. Do czego tutaj zmierzam, hm? Ano do tego, że bakterie Gram-ujemne, rozpadając się, wypuszczają w obieg tzw. endotoksyny, z której najgorszą jest lipopolisacharyd (LPS). Poprzez łączenie się z receptorami TLR (toll like receptor) powodują stan wyjątkowy w organizmie i nakłaniają go do żwawego wypuszczania w obieg zapalnych cytokin - stan ten jest sztywniutko związany z autyzmem, co zapewne nie jest dla nikogo interesującego się tematem tajemnicą. Powiązania te są zgodne z pewnym niedużym badaniem (z udziałem 50 osób) według których poziom krążących endotoksyn u pacjentów z ciężkim autyzmem był istotnie wyższy niż u osób zdrowych, zaś jego niekorzystne powiązanie z zachowaniem i funkcjami behawioralnymi było niezależne od innych czynników. Do proteobakterii zaliczamy m.in. Helicobacter pylori, Bordetella (krztusiec), Legionella, Neisseria gonorrhoeae, Escherichia coli, Haemophilus influenzae, Vibrio cholerae czy Pseudomonas aeruginosa. Chyba żadna z nich nie rodzi pozytywnych skojarzeń, prawda? Proteobakterie będą towarzyszyć nam aż po kres tego artykułu, także przygotuj się!

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/20097267/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Proteobakterie

Mamy też bakterie beztlenowe Desulfovibrio (także pochodzące z rodzinki proteobakterii), których nasiloną obecność także coraz częściej wiąże się z występowaniem zaburzeń ze spektrum autyzmu. Swoją drogą, ich liczebność podnosi m.in. nieorganiczny arsen, więc nie dziwmy się że istnieją metaanalizy naukowe, które znalazły spójne dowody na to, że jego obecność we krwi powiązana jest właśnie z tym schorzeniem!

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21592674/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/31549506/

Jeśli więc dysbioza jelitowa i endotoksyny są poważnym problemem u nas, to jedzenie dużej ilości tłuszczów nasyconych będzie kiepskim pomysłem, ponieważ zwiększają one ich wchłanianie jelitowe, a dodatkowo dochodzi do wzrostu zapalnej cytokiny IL-6 oraz receptorów dla endotoksyn, dwie godziny po posiłku, co udowodniono na zdrowych ludziach! IL-6 to w ogóle materiał na oddzielny wpis, bo to jedna z ''celebrytek'' na salonach cytokin zapalnych. Dodam tylko szybko, tak dla spójności, że pod wpływem produkowanego przez patogenne szczepy E. coli czy np. Salmonella siarkowodoru (H2S), dochodzi do dysfunkcji mitochondriów (kolejnej turbo-ważnej składowej w patogenezie autyzmu) oraz poważnej nadekspresji cytokin prozapalnych, włącznie z IL-6.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/20303729/

Paskudna bakteria Clostridium difficile
Autorzy jednej z obszernych metaanaliz ustalili, że u ludzi z autyzmem liczebność bakterii Bacteorides (taak, tych związanych z chorobami jelit, o których dopiero co pisałem), Clostridium (to samo... Przypadek?), Faecalibacterium, Parabacteroides i Phascolarctobacterium była znacznie wyższa niż w grupie kontrolnej, natomiast brakowało bakterii Coprococcus i Bifidobacterium

https://www.mdpi.com/2072-6643/12/3/792

Skoczmy sobie na chwilę do bakterii Clostridium, a precyzując - do konkretnego gatunku, a mianowicie Clostridium bolteae. Otóż badania z udziałem pacjentów chorujących na reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) pokazały, że przyjmowanie leku o nazwie rebampid powodowało wzrost liczebności właśnie tej specyficznej bakterii. Już się pewnie domyślasz do czego zmierzam... Czy ja aby przed chwilą nie napisałem, że bakterie Clostridium to regularni bywalcy kiszek osób z autyzmem? No właśnie... C. bolteae też to dotyczy! Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że rebampid wykorzystuje się do leczenia... wrzodów i stanów zapalnych żołądka u dzieci, spowodowanych np. lekami z grupy NLPZ takimi jak naproksen. Rebampid stosuje się np. w Rosji czy Japonii. Muszę tu jeszcze przy okazji ostrzec, iż niektórzy uczeni oskarżają leki NLPZ o prowokowanie zakażeń właśnie bakteriami z rodziny Clostridium.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32789440/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7040508/

Niestety, poza rebampidem mamy też o wiele bardziej znane leki dające w kość naszej mikroflorze bakteryjnej, a mianowicie są to inhibitory pompy protonowej (IPP). Znajdują się w TOP 10 najczęściej stosowanych leków na świecie. Masakra... Te specyfiki nie dość że koncertowo rozwalają nerki, zaburzają trawienie jak siemasz, narażają na zapalenie płuc, osteoporozę i demencję, zaburzają wchłanianie składników odżywczych, w tym żelaza, wapnia, cynku oraz witamin B12 i C a nawet powodują uzależnienia, to poza tym powodują jeszcze poważne zmiany w mikrobiomie jelitowym. Istnieją mocne naukowe dowody na to, że ich podawanie wyraźnie, bo nawet ponad 2-krotnie, zwiększa zagrożenie zakażeniem bakterią Clostridium difficile. W przypadku dzieci ryzyko to jest jeszcze wyższe niż u dorosłych, bo aż 3-krotne. Poza tym że te bakterie są zmorą dla osób z autyzmem, to trzeba też jasno i wyraźnie zaznaczyć że powodują potwornie groźne stany zapalne jelit (chory wypróżnia się z 10 razy dziennie tak, jakby ktoś odkręcił kurek kranu), często kończące się sepsą oraz zgonem. Aha, no i są nieznośnymi cwaniakami, bo wiele z nich uodporniło się na przestrzeni lat na masę antybiotyków. Według badań, wskaźnik oporności C. difficile na cyprofloksacynę sięga 95% przypadków! Poza tym wiele szczepów wyrobiło sobie oporność także na klindamycynę (59%), cefitriakson (47%) oraz ryfampicynę (37%). Przykładem takiego supermutanta jest zjadliwy i niszczycielski szczep North American pulso-type 1. Niestety, na Clostridium się nie kończy, gdyż leki IPP zdają się zwiększać także liczebność bakterii Streptococcus, Staphylococcus, Enterococcus oraz Escherichia coli.

Jeszcze dodam tu ciekawostkę, że matki karmiące swoje dziecko mlekiem modyfikowanym muszą się liczyć z tym, że bakteria C. difficile chętniej będzie kolonizować ich jelita... A p

Z kolei antagonistycznie do Clostridium difficile działają m.in. drożdże Saccaromyces boulardii, bakterie Lactobacillus reuteri, Lactobacillus rhamnosus GG, L. acidophilus L34, sok z cebuli, berberys, rośliny o nazwie Cryptolepis i Lomatium, a także lukrecja (tylko z nią to ostrożnie radzę postępować). Tej tematyce poświęcimy już zupełnie inny wpis.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5643276/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28744822/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7517813/

Czyli dzieci z autyzmem powinny omijać leki IPP szerokim łukiem, a jeśli już, to stosować bardzo ostrożnie i pod kontrolą lekarza który ma trochę sprawnych neuronów pod kopułą. Jeśli zaś kobiety w ciąży chcą uniknąć autyzmu u swojego potomka, to powinny uważać na takie leki jak np: antydepresanty, benzodiazepiny czy paracetamol - o doniesieniach naukowych odnośnie tego ostatniego było swoją drogą ostatnimi czasy głośno w ''Pytaniu na Śniadanie''. Nawet w mass mediach przerywa się już zmowę milczenia... Nie da się wiecznie rżnąć głupa...

https://pytanienasniadanie.tvp.pl/56248476/paracetamol-jednak-niebezpieczny-dla-ciezarnych-kobiet

Na sam koniec napiszę jeszcze kilka zdań o metabolitach bakteryjnych. Jednym z najbardziej szkodliwych i prozapalnych jest niejaki tlenek trimetyloaminy (TMAO). Powstaje on na skutek przetwarzania choliny, betainy i l-karnityny przez patogenne bakterie jelitowe (np. wspomniana już gromada bakterii Desulfovibrio, Fusobacterium czy Prevotella) czy też grzyby z rodzaju Candida. W silnym stopniu podwyższa on ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, z miażdżycą na czele, a poza tym też chorób nerek, przewlekłego stanu zapalnego, insulinooporności, cukrzycy typu 2 czy... właśnie autyzmu! Każdy wzrost stężenia TMAO we krwi o 1 mmol/l wiązał się ze zwiększonym ryzykiem jego wystąpienia u dzieci (w tym także jego ciężkiej postaci!), a także z nasileniem jego objawów aż o 27 - 61%. No i jeszcze endotoksyny, aldehyd octowy (swoją drogą - główny winowajca kaca zabójcy oraz ''spowiedzi'' do muszli klozetowej po sylwestrowej nocy!) i etc. Mamy więc do jakiegoś stopnia wyjaśnione, czemu Candida oraz różne niepożądane bakterie czy wirusy potrafią tak bardzo zrujnować układ nerwowy osoby z autyzmem. 

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7385710/

Wtrącę tak na marginesie jeszcze, że istnieją naturalne związki, które redukują poziom TMAO w krwiobiegu, a jednym z nich jest ciemny winogronowy bohater o nazwie resweratrol. W podobny sposób zadziała tutaj kwas alfa-linolenowy (ALA), zawarty w siemieniu lnianym, nasionach sezamu bądź nasionach chia, ponieważ nie dość że moduluje skład mikrobioty jelitowej, to jeszcze przy okazji zmniejsza poziom zapalnej cytokiny TNF-alfa oraz cząstek aterogennych, w tym inhibitora aktywacji plazminogenu (PAI-1).

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8355916/

Wystarczy tylko solidna garść dobrych chęci w parze z głodem wiedzy oraz dociekliwym i otwartym na wskroś umysłem, aby krok po kroku układać sobie te wielkie puzzle przynajmniej w miarę spójną całość. Dziś przedstawiłem tu najwyżej czubek czubka góry lodowej tak olbrzymiej, że aż brak słów jak się o tym wszystkim pomyśli. Włożyłem masę serca i czasu, aby możliwie jak najlepiej wyjaśnić tu ultra-skomplikowany mikroświat bakterii, biorąc ''na warsztat'' problematykę autyzmu. Nie poruszyłem tu kwestii szczepionek, co na pewno zostanie mi wytknięte czy też niedoborów witaminy D3. Na to też przyjdzie czas, spokojna główka. W kolejnych wpisach będziemy ponownie wracać w te rewiry i jeszcze szerzej rozpracowywać ten węzeł gordyjski. Fascynujące to wszystko jest jak nie wiem co... Ale z drugiej strony smuci też mocno fakt, jak wielu lekarzy tkwi umysłem w ''wiekach ciemnych'', z własnej woli lub celowo ($$$), i myśli że autyzm to tylko chemią się leczy, a całe to pitolenie o bakteriach jelitowych, naturalnych metodach, suplementach i odżywianiu to co najwyżej bełkot szarlatanów. No jak widać niekoniecznie tak jest, skoro ilość osób ze spektrum autyzmu lawinowo rośnie, a medycyna konwencjonalna ponosi na tym poletku porażkę za porażką. Czyżby arogancja? A może chęć zysku? A może po prostu brakuje pewnych elementów układanki? Moim zdaniem wszystkie te trzy odpowiedzi są w jakimś stopniu prawdziwe.

W kolejnych wpisach dowiesz się między innymi:

  • ... dlaczego kortyzol sprawia, że bakteriom odbija palma?
  • ... co łączy bisfenol A i deficyty witaminy D3?
  • ... czy pestycydy to kolejny winowajca autyzmu?
  • ... jaką rolę w Twoim (nie)zdrowiu mają metale ciężkie.
  • ... jak wiele zawdzięczasz bakteriom wewnątrz i na zewnątrz Ciebie!
  • ... i wiele, wiele, WIELE innych cennych informacji...

Ciąg dalszy nastąpi kochani... CZOŁEM WSZYSTKIM!

Bakterie a wrzodziejące zapalenie jelita grubego - co Cię ochroni?

Bacteroides vulgatus - to właśnie ta bakteria będzie tematem dzisiejszej dysputy, a konkretnie rzecz ujmując - jej związek z chorobami jelit (i nie tylko!) oraz co może tu poradzić pewna substancja, o której będzie później. A więc zaczynajmy!

Zespół naukowców z USA i Francji przeprowadził w 2022 roku analizy mikrobiomu jelitowego osób chorych na wrzodziejące zapalenie jelita grubego i ustalili, że proteazy wytwarzane przez bakterie Bacteroides vulgatus są skorelowane z większym nasileniem tej choroby określanej mianem ''autoimmunologicznej'', co jest błędną definicją, gdyż NIGDY organizm nie atakuje swoich własnych tkanek BEZ PRZYCZYNY! 

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8852248/

Jakby co, to o związku Bacteroides vulgatus z chorobami zapalnymi jelit donoszono już dekady wcześniej:

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/8563888/

Leki immunosupresyjne często nie zdają egzaminu (nic dziwnego, przecież tylko maskują objawy!), a przy okazji powodują przeokropne skutki uboczne, włącznie z... nasileniem schorzenia, ponieważ choroby autoimmunologiczne są często spowodowane utajoną infekcją bakteryjną, grzybiczą czy wirusową. Osłabiony układ immunologiczny = inwazja patogenów, a dalej = postęp chorób autoimmunologicznych. Proste? Niby tak, jednak dla wielu lekarzy to czarna magia niestety. Wrzodziejące zapalenie jelita grubego jest obok choroby Leśniowskiego-Crohna wybitnie groźną chorobą cywilizacyjną zaliczaną do nieswoistych chorób jelit. 

A swoją drogą pozwolę sobie na drobną dygresję... Czy zdajesz sobie sprawę że kontakt dzieci z terenami zielonymi sprawia, iż znacznie rzadziej zapadają one na te okropne schorzenia? W przypadku WZJG ryzyko to maleje aż o 28%, zaś co do Leśniowskiego-Crohna to też nie jest źle - zanotowano średnio 19-procentowy spadek zagrożenia. Efekt ochronny był wprost proporcjonalny do skali zazielenienia terenów. Podsumowując - betonowe pustynie to wprost idealne środowisko dla postępu wszelakiej maści chorób oraz przy okazji żyła złota dla koncernów, które później będą te choroby zapewne ekhhmmm... ''LECZYĆ''. Zastanów się więc z 2 albo i 20 razy zanim wytniesz piękne, dumne drzewo dla byle jakiejś tam fanaberii. Przemyśl, czy aby na pewno chcesz żeby Twoi potomkowie mieszkali w przyszłości wśród plastiku, betonu oraz w otoczeniu sztucznizny oraz toksyn od A do Z. Czy nie lepiej stworzyć im w pobliżu mały Eden? Albo chociaż jego namiastkę, jeśli nie da się inaczej?

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33038129/

Oczywistością wydaje się że bakterie bytujące w jelitach mają niebagatelny wpływ na postęp chorób w ich obrębie, jednak prawda jest taka, iż nie sposób znaleźć obszaru w ciele człowieka, w którym mikroby nie ogrywałyby jakiejkolwiek, choćby i drugoplanowej roli.

I teraz pytanie - jaka substancja może okazać się kluczowa w terapii tego schorzenia i wykorzenienia B. vulgatus, hm? Otóż jest nią INULINA. Inulina jest substancją określaną mianem ''prebiotyku'', czyli związku na którym ucztują i rozwijają się pożyteczne bakterie jelitowe. To polisacharyd należący do grupy fruktooligosacharydów, odkryty po raz pierwszy w XIX wieku na terenie Berlina. Cukrzycy mogą śmiało po nią sięgać, gdyż jej indeks glikemiczny (IG) wynosi ledwie 14, zaś w 100 g drzemie ledwie 150 kcal. Inulina oraz inne związki jej pokrewne nie tylko zmniejsza liczebność bakterii B. vulgatus, ale też zwiększyła kolonizację przyjaznymi bakteriami Lactobacillus, Faecalibacterium prausnitzii i Bifidobacterium, zredukowała stężenie trójglicerydów i masy ciała, a poza tym obniżyła zapalną cytokinę IL-6. Jej stężenie jest podwyższone w praktycznie każdej chorobie cywilizacyjnej znanej ludzkości - dajmy na to cukrzycy typu 2, w której obserwuje się rzecz jasna również i dysbiozę jelit, w tym podwyższoną liczebność B. vulgatus oraz Prevotella copri, a te z kolei podwyższają zapalne mediatory, takie jak interferon-gamma (IFN-gamma). Perfidna siatka powiązań... Ponadto inulina wytępia również inne bakterie, które często są nam nie na rękę - mowa tu o bakteriach Proponibacterium, Clostridium, Campylobacter, Escherichia coli, Shigella, Salmonella, Listeria czy Fusobacterium, a nawet Vibrio cholerae (niebezpieczny przecinkowiec cholery, po którym występują wręcz huraganowe, wodniste biegunki)

https://www.gastrojournal.org/article/S0016-5085(17)35698-6/fulltext?referrer=https%3A%2F%2Fpubmed.ncbi.nlm.nih.gov%2F

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5605568/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3711491/

Aby osiągnąć taki efekt wystarczy jedynie ok. 8 - 16 g inuliny dziennie. To jakieś półtorej do nieco ponad trzech łyżeczek mniej więcej. Pokaźne ilości inuliny odszukamy w bulwach topinamburu (40 - 50%), korzeniu cykorii (do 60% całej masy), omanu (40 - 60% całej masy) oraz mniszka lekarskiego (do 40% zawartości. Znajdziesz ją także w czosnku, szparagach, karczochu i korzeniu łopianu, a poza tym też w postaci proszku w sklepach zielarskich. Ogólnie to inulinę odnajdziemy w różnych stężeniach w tysiącach innych gatunków roślin (dr Różański już w 2007 roku pisał o ponad 36.000 gatunkach!)

Zdaniem dr Henryka Różańskiego, korzenie roślin bogatych w inulinę można zmielić w młynku do kawy i spożywać po 1 - 2 łyżeczki, 2 razy dziennie, rano i wieczorem. Z kolei odwary przygotowujemy następująco: 2 łyżki wybranego korzenia zalać 2 szklankami wody, gotować 3 - 5 minut, odstawić na 30 minut, a następnie przecedzić przez sito. Pić 2 razy dziennie rano i wieczorem lub raz dziennie rano lub wieczorem, po szklance, przez okres 20 - 30 dni. Przerwy w kuracji powinny trwać jakieś 2 - 3 tygodnie. Warto zażywać przynajmniej 8 - 10 g inuliny dziennie.

https://rozanski.li/118/inulina-jako-prebiotyk/

Inulina zmniejsza ponadto poziom lipopolisacharydów (LPS) - produktów ubocznych rozpadu bakterii Gram-ujemnych, o ogromnym potencjale zapalnym i ogólnie niszczącym zdrowie. I ponownie w grę wchodzi tu modulacja mikroflory jelitowej - jak już wspomniałem, inulina odżywia szczepy Bifidobacterium oraz Faecalibacterium prausnitzii, które są ujemnie powiązane z LPS-em.

A skoro już jesteśmy przy bakteriach, to warto zadać sobie pytanie, w jakich schorzeniach jeszcze Bacteroidetes są podwyższone? A choćby depresji, w tym też jej ciężkiej odmiany. Nasilona kolonizacja jelit wymienionym typem mikrobów powodowała modulację aktywności dziesiątek cząstek miRNA, będących niczym posłańcy niosący instrukcję obsługi do komórek gospodarza. Wspomniane cząstki miRNA modulowały m.in. wzrost aksonów w neuronach, gospodarkę dopaminową i neurotroficzną, a także rytm dobowy. Poza tym problem występował również m.in. z gatunkami bakterii Clostridium (bakteria znana dzieciom z autyzmem!), Roseburia i Dialister. Inulina pomaga regulować liczebność także i tych problematycznych bakterii.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/36470908/

Bacteroides vulgatus to także częsta bolączka kobiet zmagających się z PCOS (zespołem policystycznych jajników), zaś zastosowanie diety bogatej w błonnik oraz niejaką akarbozę (50 mg, 3 razy dziennie przez 12 tygodni) reguluje ilość tej niepożądanej w tym przypadku bakterii (a poza tym również innych nieprzyjaznych szczepów, w tym Blautia, Alistipes i Lachnospira.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9687867/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8847200/

Wzmożona kolonizacja Bacteroides vulgatus zwiększa też zagrożenie po-covidowym osłabieniem organizmu związanym z ostrą infekcją COVID-19... Lub też tym co za niego uznano, bo kryteria diagnostyczne są tutaj no... takie trochę ''szemrane'', delikatnie rzecz ujmując. W każdym razie kolejne badania odkryją przed nami jeszcze niejedną nić powiązań, o której nie mieliśmy bladego pojęcia.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8814432/

Mimo to pamiętajmy, że ta bakteria nie jest wyłącznie ''tym złym''. Jej obecność chroni na przykład przed ostrym stanem zapalnym jelit wywołanym lipopolisacharydami, poprawia skuteczność terapii przeciwnowotworowej związanej z hamowaniem PD-1/PD-L1 (konkretnie to polisacharydy z żeń-szenia, które odżywiły tą bakterię), a także poprawia działanie (podobnie jak cała rodzina Bacteroides) mykofenolanu mofetylu u pacjentów z przeszczepem szpiku, modulując jego cyrkulację wątrobowo-jelitową. Niestety z drugiej strony, wyższa liczebność Bacteroides powodowała przez to wzmożone ryzyko skutków ubocznych związanych z tym lekiem.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/35489611/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8799915/

B. vulgatus wydaje się też chronić przed zdarzeniami niepożądanymi wywołanymi przez nowoczesne leki takie jak np. niwolumab, podczas terapii czerniaka z przerzutami. Antagonistycznie do niego działał szczep B. dorei, który wielokrotnie podwyższał ryzyko problemów zdrowotnych związanych z przyjmowaniem tych specyfików.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8513370/

Co tu wiele dodawać... Z bakteriami to lepiej w zgodzie żyć, no chyba że chcesz się ekspresowo doprowadzić do ruiny na miarę Berlina w 1945 roku. Wszak na jedną naszą komórkę przypada dziesięć ich komórek, a tony produkowanych przez nie metabolitów (np. neuroprzekaźniki czy pochodne związków naturalnych) mogą albo nas leczyć albo dzień po dniu zabijać (np. tlenek trimetyloaminy - TMAO). Świat mikrobów nie jest czarno-biały. U jednej osoby dana bakteria będzie relatywnie neutralna, u innej pożyteczna, zaś u innej śmiercionośna. Zasadnicze pytanie brzmi - jaka jest ich liczebność oraz wirulencja? To co krąży wewnątrz Ciebie może mieć na to większy wpływ niż myślisz... Wystarczy trochę za dużo glifosatu, bisfenolu A, glinu, kadmu, rtęci czy nawet ''kultowego'' paracetamolu... I problem gotowy! To już jednak temat na zupełnie inny wpis. Badania nad małym wielkim uniwersum mikrobów wewnątrz i na zewnątrz nas przyspieszają w ekspresowym tempie, ponieważ odkrycia z nimi związane są niebywale fascynujące. 

To by było na tyle kochani! Trzymajcie się w zdrowiu! Czytajcie, udostępniajcie i komentujcie, ku chwale ludzkiej świadomości! CZOŁEM!!!

Pleśnie a nasze zdrowie - darmowy fragment mojej przyszłej książki

Heloł Brygado! W tym wpisie wstawiam całkowicie darmowy fragment mojej przyszłej książki poświęconej grzybom pleśniowym oraz produkowanym przez nie mykotoksynom. Zapraszam do lektury!

    ''Ustalono, że wysoki status deoksyniwalenolu i jego metabolitów w moczu oraz aflatoksyny M1, ochratoksyny A oraz fumonizyny B1 w surowicy krwi jest niekorzystnie powiązany ze stężeniem przeciwciał IgG przeciwko cząsteczkom glutenu u włoskich dzieci z autyzmem. Wskazuje to na możliwy związek, między nietolerancją na gluten, a mykotoksynami w tej grupie chorych. To by wyjaśniało, przynajmniej częściowo, dlaczego problemy z układem pokarmowym są tak częstym towarzyszem autystyków.


    Pleśnie Aspergillus wyrzucające w eter multum mykotoksyn są nierzadkim bywalcem płuc i jelit pacjentów w ciężkim stadium chorób wirusowych, w tym tej najsłynniejszej - COVID-19. Poprzez włączanie tajemniczo brzmiącego NOX2 (pal licho definicję), mykotoksyny prowokują różnego typu powikłania (np. zakrzepowe) oraz narażają na tzw. tsunami cytokin. I tu krytycznie ważna dygresja - medycyna akademicka daje tu ‘’popis’’ swego geniuszu, lecząc pacjentów z ciężkim COVID-19 przy pomocy kortykosteroidów (które i tak tylko zamaskują objawy, nic poza tym), bez uprzedniego poszerzenia diagnostyki. O ile dobrze myślę, kortykosteroidy, takie jak deksametazon, wygaszają układ odpornościowy, tak? Idźmy dalej - wygaszony układ odpornościowy daje zielone światło dla rozwoju pleśniowych grzybów, tak? W efekcie prowadzi to do stałego pogorszenia stanu zdrowia, a lekarze nie mają bladego pojęcia, co się dzieje. Dalej - według statystyk pleśnie Aspergillus są nieporównywalnie groźniejsze od COVID-19, powodując śmiertelność na poziomie 10 - 15%, przy czym dane odnośnie tego drugiego że tak się wyrażę ‘’’wirusa-celebryty’’ są naciągane bardziej niż plandeka na żuku. Kto wie, jak wielki odsetek zgonów ponoć w wyniku COVID-19 był w rzeczywistości winą pleśniowych grzybów? Diagnostyka aspergilozy płucnej u tych pacjentów dalej jest problematyczna. Włożę z tego miejsca kij w mrowisko i zapytam - skoro diagnostyka ogólnie pojętych zakażeń mikrobami sprawia wciąż tyle trudności, to jakim cudem w przypadku SARS-CoV-2 nagle ma być przejrzysta i nie przekłamana, skoro znamy go (oficjalnie!) od kilku lat? Rozkminę pozostawiam Tobie, Szanowny Czytelniku!



    Obciążenie mykotoksynami może się równać wypaleniu nadnerczy. To niezwykle modny ostatnio termin, ale zarazem świeży (użył go dopiero 1998 roku dr. James L. Wilson) którego zdecydowanie nie należy bagatelizować, a wręcz odwrotnie! Winne może być tutaj podbijanie poziomu histaminy przez nie, co z kolei zwiększa zapotrzebowanie na kortyzol. Nadnercza muszą więc mocniej i mocniej pracować, wprost proporcjonalnie do stężenia mykotoksyn.

    A teraz coś o schorzeniach z autoagresji - Wielkiej Enigmie medycyny XXI wieku. Zapewne myślisz sobie, że planuję wymienić mykotoksyny jako czynnik spustowy dla tychże chorób, hm? Odpowiem od razu, że TAK, JAK NAJBARDZIEJ.

    U myszy z eksperymentalnym RZS-em potraktowanych ochratoksyną A oraz deoksyniwalenolem zaobserwowano zaostrzenie objawów chorobowych, w wyniku indukcji genów STAT1, STAT3 i STAT4, co w konsekwencji zaktywowało limfocyty Th1 i Th17 i stany zapalne. Tłumacząc to na bardziej kolokwialny żargon - ich układ odpornościowy dostał po prostu szmergla. Makrofagi zaczęły wściekle pluć cytokinami zapalnymi, a te rozpaliły płomień choroby w mysich stawach. Autoagresyjne tango w obrębie układu nerwowego rozkręca również gliotoksyna, metabolit złowrogiego szczepu A. fumigatus (oraz m.in. Penicillum czy Acremonium) słynąca niechlubnie ze swej neurotoksyczności. Rozwala neurony i mikroglej w drobny mak. Gliotoksyna przebija pod względem toksyczności nawet wszechobecną aflatoksynę!

    Ekspozycja na pleśń = autoimmunizacja jeszcze z innego powodu. W 2020 roku opublikowano bowiem raport naukowy opisujący powiązania między pleśnią a przeciwciałami antymitochondrialnymi AMA. Wykrywa się je u 9/10 pacjentów z pierwotną marskością żółciową wątroby oraz wieloma innymi chorobami autoimmunologicznymi. Mykotoksyny takie jak cytrynina, aflatoksyna czy toksyna T-2 znane są z tego, iż powodują dysfunkcje mitochondriów prowokują przedwczesne ‘’odmeldowanie się’’ komórki ze służby twojemu ciału.''

PS: Zapraszam Cię na Patronite, jeśli chcesz przyspieszyć finansowo powstanie mojej pierwszej książki! Z góry dziękuję za każdą Twoją pomoc! (y) 😃

Baśń o demorkacji - wersja rozszerzona.

Wiersz (lub piosenka) pt. Baśń o demokracji:

Witamy serdecznie nasze zacne społeczeństwo,
zapewnimy wam kochani pełne bezpieczeństwo,
przed problemami które sami wam na co dzień fundujemy,
terroryzm, dług publiczny - już nad tym pracujemy.

Otoczymy was owieczki kloszem inwigilacji,
by chronić naszej wspaniałej demokracji.
Miliony głupich kamer to żadna znów tragedia,
i tak wszystko o was wiedzą social media.

Co do internetu moi drodzy - klamka już zapadła,
by się nam czasem piramida władzy nie rozpadła,
wprowadzimy cenzurę, niczym pan Adolf ze swastyką,
znów zasłona półprawd zajdzie nad polityką.

Pokrzywa zwyczajna - wierszopedia!

Pokrzywa zwyczajna, parząca franca jednoroczna,
ksywką jej z łaciny - urtica dioica,
niesłusznie tą roślinkę okrywa sława mroczna,
z jej pomocą mnogość problemów zdrowotnych zanika.

Od końca kwietnia do połowy czerwca nawet,
możesz ją zbierać i korzystać z jej zalet,
zerwij trzy górne piętra, pamiętaj też że -
15 - 25 cm optymalną wysokością jest.
Ususz ją w zwiewnym miejscu z daszkiem,
i bądź zdrowym, lekkim jak pyłek ptaszkiem,
gdy przyjdzie jesień, wykop jej korzenie,
przerost gruczołu krokowego leczy jak marzenie!
Mało tego - tam są lektyny wirusom wrogie,
czy to HIV czy CMV, biją nawet toczeń.

Pokrzywo moja droga, co diurezę wzmagasz,
co w kamicy nerkowej i obrzękach ochoczo pomagasz,
co worek żółciowy w chorobie podleczysz,
i ciśnienie też obniżysz - cudowne czynisz rzeczy!

Odporność z Tobą silna niczym stal zbrojona, 
limfocytów T otacza mnie opieka, obrona,
stan zapalny zgasisz, armię bakterii pokonasz,
alergiczne stany do odwrotu także wnet przekonasz!

Krzemu w Tobie mnóstwo, co na to moje kości?
Osteoporoza nas ominie! Hura! Fikamy z radości!
Profilaktyka cukrzycy tutaj również się kłania,
fabryka insuliny rusza, glukoza z jelit się nie wchłania.

Z toksynami mnogimi w okamgnieniu się uporasz,
chlorki, mocznik i tak dalej - ich hegemonię zaorasz!
Nosisz w sobie wielką skarbnicę witaminy C,
całe 600 mg na 100 g znajdziesz w pokrzywie, yeah!

Od zarania dziejów służyłaś prostemu ludowi,
sam Hipokrates dostrzegł Twoją moc, możesz go pozdrowić!
Imion pokrzywa ma wiele, jedno z nich to żagajka,
przed kwitnieniem zbieram jej ziele, smak jego to cud, bajka!

Tryptazę z mastocytów ekstrakt z pokrzywy zablokuje,
wraz z receptorami H1, alergiczny nieżyt nosa zniweluje!
Reumatyzm ci doskwiera? Pokrzywa rusza z pomocą!
IL-1beta zatrzyma, TNF-alfa obniży, słupek NFkappaB także zaniży!
Aflatoksyny trujące z finezją akrobaty zneutralizuje,
wodny ekstrakt ilość alfa-amylazy trzustkowej o 60% przyblokuje.



Nie dopuści ona, by cukrzykom typu 2 układ krwionośny padł,
poziom glukozy, trójglicerydów i hemoglobiny glikowanej już z świstem spadł,
100 mg ekstraktu wodno-alkoholowego na kilogram masy ciała,
na skurczowe ciśnienie krwi także pięknie podziałał.

Difosforan adenozyny zlepianie krwi wywołał!
Świeży pokrzywy proszek je do porządku przywołał!
Do tego wszystkiego susz z liści antyoksydanta rolę posiada,
teraz wolny rodnik neuronów szczura już nie zjada.

Dla aromatazy korzeń pokrzywy jest srogą barierą,
raka piersi oddala, już ci głowy nie zawala.
Alkoholowy wyciąg ma taką zdolność.
Aha! Pokrzywa daje Tobie od anemii wolność!

Łupieżową lawinę z biednych włosów wypłucze,
zęby ci podziękują, gdy ostudzoną z niej herbatką swe usta przepłuczesz,
Twoja mała pociecha będzie mieć mleczka pod dostatkiem,
pokrzywa jest świetnym w trakcie ciąży dodatkiem.

Precz z łojotokiem, sio ropnie i czyraki!
Trądzikowe paskudztwa i inne pokraki!
Pokrzywa zwyczajna was przepędzi, gdzie zimują raki!
Nie będziesz też narzekał na swych włosów braki.

Lecz gdy leki przeciw cukrzycy i zakrzepom stosujesz,
a cysty na swoich jajnikach czujesz,
Bądź twój mocz jak Sknerus McKwacz skąpy,
albo doskwiera ciężka niewydolność nerek i sercowej pompy,
Zabieg chirurgiczny, tydzień przed nim, jak i po,
dyskwalifikuje pokrzywę w leczeniu, sorry no!

Żelazo ponad normę? Z dala od soku z pokrzywy!
Hemochromatoza tu grozi, aż krew w żyłach mrozi!
Wszystko pomoże, co z rozsądkiem stosowane!
Jedno tylko mamy zdrowie, dbajmy o nie! Amen!

Na finiszu podrzucę rady do wdrożenia gotowe,
30 liści na litr wody sobie przygotuj,
stwórz z tego napar i polej nim głowę,
tylko go nie spłukuj, teraz dalej notuj.

Włosy już puszyste i silne - no doskonale!
Zrób nalewkę z pokrzywy, nie marnuj jej wcale!
Wykop korzenie, umyj szczotką i pokrój,
wypełnij po szyjkę butelkę, co niepotrzebne odkrój.

Zalej je następnie konkretną, wódką prostą,
38 - 40%, na dwa tygodnie odstaw całość do ciepła,
i kiedy już okrzepła, przyjmij takie oto proporcje,
30 kropel na pół szklanki wody na 3 razy dziennie podziel porcje.

O odwarze nie też nie zapomnij mój kolego,
dwie łyżki korzeni bądź ziela zalej dwoma szklankami czystej wody,
gotuj małe pięć minut, później odstaw na kwadranse dwa, tak dla ochłody
przecedź i słuchaj co do powiedzenia Tobie mam,
fitosteroli z krzemionką odwar od naparu więcej ma!
2 - 4 razy na dzień pij tą pełną zdrowia bombę,
100 - 200 ml, stosuj doustnie dwa tygodnie.
Później pauza na tydzień albo trzy, 
na kwartał stosuj go góra razy trzy, przykro mi!

Pokrzywa niby zwyczajna, lecz jej siła nadzwyczajna,
to nie żaden brudny chwast, a lecznicza roślina fajna,
weź koszyk w ręce i ruszaj szybciutko,
nazbierać tego dobra, to trwa tak krótko!

Zbieraj ją jednak w odległych polach zielonych,
bo pokrzywa chłonie toksyny w ilościach tonowych,
cały zachód jest jednak swojej ceny wart,
reumatoidalny ból osłabnie, to nie ślepy fart.

Jeśli więc pragniesz uniknąć nieżytu kinola,
alergia, hiperglikemia i wysokie lipidy to twa smutna dola,
lipo- i cyklooksygenazy wrogie blokując, chcesz zgasić stan zapalny,
diurezę pobudzając poprawić tryb układu moczowego fatalny,
leć po pokrzywę, to Twój sojusznik wspaniały,
co zapewni ci zdrowie przez długi żywot cały!


Bibliografia:

http://www.czytelniamedyczna.pl/3816,wlasciwosci-lecznicze-pokrzywy-zwyczajnej-urtica-dioica-la.htmlhttp://ojs.pum.edu.pl/pomjlifesci/article/view/78/76

http://luskiewnik.pl/urtica/preparaty.htm
https://www.aptekagemini.pl/poradnik/zdrowie/pokrzywa-zwyczajna-i-jej-nadwyczajne-wlasciwosci/

Kolejny wiersz z tej serii będzie o krwawniku pospolitym! CZOŁEM KOCHANI!

Na życia fali!

Wiersz (lub piosenka) pt. ''Na życia fali!'':

Ogłaszam wszem i wobec perma-chilloutu stan,
ladies and gentlemen - wrzućcie na luz, c'mon!
Łyknijmy chłodnego piwka, zapodajmy muzę z bassem,
słowo ''problem'' nie istnieje, dziś bawimy się tu razem! (REFREN!)


Mordo, czemu twa mina kwaśna jak cytryna?
Słońce wschodzi! Cudny dzionek się zaczyna!
Żyjmy błogą chwilą, niech lecą z okien zegary,
chodź ze mną, w lodówce studzą się browary!
Celebruję krótki żywot, nie kruszę z nikim mieczy,
leżę z ekipą współziomków wśród kwiatów, złotych mleczy.
Zieleń pól pod stopami, na niebie parasol z błękitu,
dopełnienie cudu dnia, mała choć się ze mną przytul!
Strumień endorfiny wypełnia już po brzegi same,
pragnące miłości ciała, ustaje problemów zamęt!
Melanżu generały! Zdetonujmy euforii bombę!
Wypełnijmy wszystko śmiechem, czas zatańczyć Greka Zorbę!


Przypowieść o kartoflu

Ten króciutki post poświęcę pewnej ciekawej przypowieści jaką wyszperałem z czeluści internetu. Poświęć te dwie minutki na jego przeczytanie. Na pewno tego nie pożałujesz.

Pewnego razu strapiony uczeń przyszedł do mistrza i powiedział mu tak:
- Mistrzu! Jesteś taki mądry i opanowany! Zawsze masz dobre samopoczucie, nigdy się nie złościsz. Pomóż mi, abym i ja stał się taki jak ty.
Mistrz zgodził się i poprosił ucznia, by ten przyniósł dwie rzeczy - kartofla i plecak. 
- Gdy się na kogoś obrazisz lub rozzłościsz i zachowasz urazę – powiedział mistrz – weź jednego kartofla, napisz na nim imię człowieka, z którym miałeś konflikt i włóż kartofla do plecaka.
- To wszystko? - spytał zdumiony uczeń.
- Nie – odparł mistrz – Musisz zawsze nosić ten plecak przy sobie. Cały czas, gdziekolwiek byś nie był i cokolwiek byś nie robił. Za każdym razem, gdy się na kogoś zezłościsz – dorzucaj kolejnego kartofla.
- W porządku mistrzu, zrobię jak każesz - odparł uczeń i odszedł do swojego pokoju.
Od tego czasu uczeń pilnie wykonywał polecenia mistrza. Mijał czas, plecak wypełnił się kartoflami i stawał się coraz cięższy. Noszenie go wszędzie ze sobą było sporą niewygodą. W dodatku kartofel, który trafił do plecaka jako pierwszy, zaczął gnić i pokrył się lepkim, śmierdzącym szlamem. To samo zaczęło się dziać z innymi kartoflami. Puszczały pędy, psuły się i wydzielały ostry, nieprzyjemny zapach.
W końcu uczeń nie wytrzymał. Przyszedł do mistrza i zaczął się skarżyć: - Przecież ja nie mogę tego świństwa wszędzie ze sobą nosić! Po pierwsze, plecak jest za ciężki, a po drugie – kartofle się psują i nieznośnie śmierdzą! To jest nie do wytrzymania! Pomóż mi mistrzu!
Mistrz po chwili milczenia odpowiedział: - Zapamiętaj teraz jedną rzecz, mój drogi. To samo, co z kartoflami, dzieje się w twojej duszy. Po prostu nie zauważasz tego od razu. Działania zmieniają się w nawyki. Nawyki stają się charakterem, który steruje twoim przeznaczeniem. Dałem ci możliwość obserwacji tego procesu. Za każdym razem gdy postanowisz się na kogoś bezsensownie obrażać i mu złorzeczyć lub zwyzywać go i zmieszać z błotem – zastanów się czy jest ci potrzebny dodatkowy kartofel...
Uczeń osłupiał i poszedł do swojego pokoju przemyśleć słowa mistrza...
CZOŁEM KOCHANI!

TOP 10