Po co Ci ten konsumpcjonizm?


Jako wstęp pozwoliłem sobie wstawić to zdjęcie, gdyż świetnie oddaje kwintesencję konsumpcjonizmu (nie mylić z konsumpcją!). Ludzie gonią za coraz to lepszymi, nowszymi i droższymi ciuchami, butami, kosmetykami, komórkami, samochodami itd. Nie jest im to z reguły potrzebne do życia, po prostu chcą zaszpanować przed otoczeniem. Dla takiego człowieka nie mieć najnowszego iPhone albo drogich, markowych butów jest równoznaczne z końcem świata! A nie daj Bóg, gdy ktoś inny kupi coś droższego i lepszego! Od razu wpada w szał! Zielenieje z zazdrości jak trawa na wiosnę i chce natychmiast tego kogoś przebić. I tak w kółko Macieju... 

Może niektórym wyda się to ciut przejaskrawione, ale jeśli przyjrzeć się naturze ludzkiej, to od razu wszystko nabiera większego sensu.

Pytam się więc: PO CO WAM LUDZIE TEN GŁUPI WYŚCIG SZCZURÓW?!

Nie żal wam tak życia marnować? Myślą że jak będziecie mieszkać w ociekającej złotem willi z basenem, z dziesięcioma Lamborghini w garażu i milionami na koncie, to znajdziecie dzięki temu szczęście? Nic bardziej mylnego!

Potwierdzili to już nie tylko wielcy, oświeceni mędrcy, ale i również naukowcy!

Od razu pragnę jednak coś jasno i wyraźnie podkreślić - nie każę nikomu żyć w ubóstwie! Nie chodzi mi o to, abyście przestali kupować cokolwiek, sprzedali cały majątek i zamieszkali w lesie! Nic z tych rzeczy!
Czasem można pozwolić sobie na przyjemności. 
Chcę wam tylko pokazać, że takie bezmyślne kupowanie ton niepotrzebnych pierdół i ciągła pogoń za pieniądzem jest nie tylko bez sensu ale co gorsza - obiera radość z życia!

Zobaczmy na początek co na ten temat mówi nauka...


GDZIE JEST KLUCZ DO SZCZĘŚCIA?

Niedawno ukazały się wyniki trwającego 75 lat badania prowadzonego przez naukowców z uniwersytetu Harvarda. Przez ten czas śledzili losy 724 mężczyzn, rok po roku pytając ich o pracę i rodzinę – nie wiedząc oczywiście, jak dalej potoczy się ich życie. The Harvard Study of Adult Development, było najdłuższym badaniem życia dorosłych ludzi jakie kiedykolwiek zostało przeprowadzone. 

Co z niego wynika? Zobaczcie!

Robert Waldinger stwierdził, że to dobre relacje z innymi ludźmi czynią nas radosnymi i szczęśliwymi! Proste jak drut.

Cytuję:



''Nauczyliśmy się trzech bardzo ważnych rzeczy na temat relacji z innymi ludźmi. Pierwsza mówi, że kontakt z innymi jest bardzo pożyteczny, a samotność zabija. Okazuje się, że ludzie, którzy są mocniej przywiązani do rodziny, znajomych czy wspólnot są szczęśliwsi, zdrowsi i żyją dłużej od tych, którzy nie są tak przywiązani. Samotność bywa zaś toksyczna. Ludzie odizolowani od innych bardziej niż by tego chcieli są mniej szczęśliwi, podupadają szybciej na zdrowiu, ich umysł pracuje gorzej i żyją krócej od tych, którzy nie są samotni.''
 I dalej:
''...druga ważna lekcja, jaką wyciągnęliśmy, jest taka, że nie liczy się tylko liczba twoich znajomych czy wierność w związku, ale przede wszystkim jakość bliskich relacji z innymi. Życie w cieniu jakiegoś konfliktu bardzo źle wpływa na nasze zdrowie. Na przykład małżeństwa, w których często dochodzi do kłótni, okazują się bardzo złe dla stanu zdrowia, gorsze niż rozwód. Natomiast życie w zgodzie, w przyjaznych związkach nas chroni.''
 ''A trzecią lekcją, jakiej nauczyliśmy się o związkach i naszym zdrowiu, było to, że udane związki nie chronią tylko naszych ciał, ale też umysły. Okazało się, że poczucie bezpieczeństwa w związku po osiemdziesiątce działa protekcyjnie, jeśli ludzie wiedzą, że mogą zawsze liczyć na swoją drugą połowę, ich pamięć i wspomnienia są wyraźniejsze przez dłuższy czas. Natomiast ci, którzy czują, że mogą liczyć jedynie na siebie, doświadczają szybszego zaniku pamięci. W dodatku te udane związki nie muszą być bez przerwy idealne. Niektóre z naszych par osiemdziesięciolatków mogły się między sobą sprzeczać dzień i noc, ale dopóki czuły, że w razie cięższych chwil jedno może polegać na drugim, te kłótnie nie miały wpływu na ich pamięć.''
Tutaj znajdziecie pełną wypowiedź pana Roberta.

Osobiście uważam, że nie jest to jakoś szczególnie zaskakujące odkrycie, ale dla konsumpcjonistów na pewno będzie. 

Lepiej mieć kilku prawdziwych przyjaciół przy sobie, niż kilkanaście tysięcy na koncie...

Dlatego też zamiast kupować sobie entej bluzki czy torebki, zadzwoń do kilku znajomych i urządźcie sobie grilla lub pójdźcie na imprezę!
Jest to znacznie lepsza inwestycja niż kupno kolejnej niepotrzebnej rzeczy.

Polecam wam zapoznać się także z tzw. ''Paradoksem Easterlina''. Napiszę mniej więcej o co chodzi. Richard Easterlin to amerykański ekonomista, który w 1974 r. przeprowadził badanie, pokazujące że zadowolenie z życia Amerykanów po II wojnie światowej nie wzrosło, mimo tego, że kraj znacznie się wzbogacił. Podobnie było z Japonią. 
Easterlin w 1995 r. napisał że:
''W latach 1958 - 1987 dochód na mieszkańca wzrósł pięciokrotnie, przy czym początkowo był on na poziomie współczesnych krajów rozwijających się. Przez cały ten czas nie zaobserwowano żadnej poprawy w subiektywnych odczuciach satysfakcji życiowej Japończyków''
Paradoks ten próbuje się wyjaśnić na wiele różnych sposobów, wszak wpływ na szczęście człowieka ma cała masa przeróżnych czynników. Faktem jest jednak że Easterlin nigdy bezpośrednio nie stwierdził że wyższe lub niższe przychody były powodem szczęścia lub nieszczęścia. Paradoks jaki odkrył pokazał po prostu, że wielkie pieniądze niekoniecznie idą w parze z wielkim szczęściem. Można wytłumaczyć to na przykład tak: Pan Nowak posiada piękny, mały dom z ogródkiem. Ma też samochód i przyzwoitą pracę, dzięki czemu może sobie pozwolić na trochę przyjemności. Powinien być zadowolony, czyż nie. Tak, ale jeśli za płotem mieszka pan Kowalski mieszkający w olbrzymiej willi z basenem z białego marmuru, służbą na każde skinienie i fontanną sikającą whisky, wówczas z dużym prawdopodobieństwem będzie ział z zazdrości. Tą zależność zauważył już Karol Marks (zresztą, Easterlin posłużył się tą jego metaforą).

Poczytajcie sobie o tym i wyciągnijcie wnioski.

A teraz przyjrzyjmy się konsumpcjonizmowi od strony duchowej.

Bogatym możesz być zarówno materialnie jak i niematerialnie. Znalazłem w sieci 5 reguł duchowego bogactwa. Oto one:


  1. Pamiętaj o umiarze – im mniej posiadasz, tym bardziej wolna jest twoja dusza.
  2. Życie samo w sobie jest bogactwem – ciesz się nim, bo jedna chwila może być cenniejsza niż kilogram złota.
  3. Szczęście jest dostępne dla każdego, niezależnie od zasobności portfela.
  4. Najbogatszym człowiekiem jest ten, kto niewiele posiada, a jednocześnie potrafi wiele dać innym ludziom.
  5. Po śmierci nie będziesz mógł zabrać ze sobą żadnego przedmiotu. Zachowasz jedynie doświadczenia zgromadzone w sercu i umyśle.
Pamiętajcie! Umiar i rozsądek mają tutaj kluczowe znaczenie. Bogacić się jest rzeczą wspaniałą, ale tylko wtedy gdy ma to jakieś określone granice. 
A wiecie co jest jeszcze wspanialsze? Kiedy swoim bogactwem sprawiasz, że inni wokół Ciebie również się bogacą. Czy to materialnie, czy niematerialnie. To jedna z najpiękniejszych rzeczy jaką mogę sobie wyobrazić...

Lepiej mieć pieniądze niż ich nie mieć, ale w nadmiarze nawet woda może Ci zaszkodzić.

Powyższe reguły znalazłem w artykule pt. ''Zakupy dobre dla Twojej duszy?''. Warto go przeczytać, jest naprawdę sensowny.

A teraz spójrzmy na inną stronę medalu...


MARNOTRAWSTWO ŻYWNOŚCI

Spójrzmy na statystyki. Według nich kraje wysoko rozwinięte marnują aż 1/3 żywności! To jakieś 1,6 miliarda ton!!! W samej Unii Europejskiej rocznie trafia na śmietnik 88 mln ton żywności, a gdzieś indziej czytałem o nawet 100 mln! Co gorsza, Polska zajmuje piąte miejsce w UE w rankingu największych marnotrawców jedzenia!

A temu wszystkiemu jest winien właśnie bezmyślny konsumpcjonizm!

Podczas gdy miliony ludzi na świecie cierpi głód, ci w bogatych krajach, jak ostatni idioci marnują je w najlepsze. Gdzie tu logika i sens?!

Ponadto należy dodać, że takie marnotrawstwo niesie za sobą również inne konsekwencje:
  • Degradację środowiska (nie słuchajcie tylko bredni o globalnym ociepleniu!).
  • Nabijanie kabzy wielkim koncernom żerującym na ludzkiej naiwności.
  • Coraz większą eksploatację surowców naturalnych Ziemi.
Jednakże uważam że to zjawisko jest dużo bardziej nasilone w miastach, niż na wsiach. Na wsi jest tak, że jak człowiek czegoś nie zje, to zje to świnia, krowa, kot bądź pies. 

Zapraszam do lektury artykułu dotyczącego marnotrawstwa żywności (link).
A potem media nas straszą, że Ziemia jest przeludniona i wkrótce zabraknie dla ludzi jedzenia. Litości! Darujcie sobie ten bełkot! Nie zabraknie jedzenia, jeśli ludzie będą świadomymi konsumentami! 
Muszą przede wszystkim przestać wierzyć w reklamy! To bajeczki dla tumanów! 

Z własnego doświadczenia wiem, jak potrafią namącić w głowie! Kilka dni temu byłem w odwiedzinach u swojej rodziny i przyszedł do nas akwizytor. Widać było, że przeszedł szkolenie bo nawijał jak katarynka. Umiał przekonać do siebie ludzi. Sprzedawał on perfumy i powiedział że jesteśmy jedną z 20 rodzin, które ich producent wybrał do specjalnej promocji. Na opakowaniu widniała cena 100 złotych, a tymczasem w tej promocji mieliśmy za nie zapłacić jedynie głupie 20 złotych. Wszyscy daliśmy się skusić. Sprzedał 5 opakowań. Moja kuzynka Klaudia miała jednak pewne wątpliwości. Postanowiła sprawdzić w internecie ile tak naprawdę one kosztują. I co się okazało? Że daliśmy się wykolegować! Faktyczna cena tych perfum wynosiła... 20 złotych!!! Czyli tyle samo, jak po tej rzekomej ''promocji''. Czułem się jak ostatni frajer. Co prawda obróciliśmy to w żart, ale niesmak i tak pozostał. Teraz mam już życiowe doświadczenie które chcę wam przekazać.

Przez reklamy ludzie kupują za dużo, bez przemyślenia. A w najgorszym razie kupią bezużyteczne badziewie, tylko dlatego, że w jakiejś reklamie to zachwalali.

NIE WIERZCIE REKLAMOM, ANI TYM CO COŚ REKLAMUJĄ! TO ŁOWCY NAIWNIAKÓW!

Ok, to by było na tyle. 

Teraz przyszła pora na najciemniejszą stronę medalu czyli:

WYZYSK LUDZI

Korzystając ze swojego najnowszego smartfona lub oglądając film na nowo kupionym telewizorze 3D nie myślimy o tym, że to co zostało przez nas kupione, musiało zostać wcześniej przez kogoś zrobione.  

Największymi producentami większości dóbr materialnych świata, w tym także wspomnianej przeze mnie elektroniki są głównie kraje azjatyckie, a w szczególności Chiny. Więcej o losie pracowników fabryk sprzętów elektronicznego dowiecie się z artykułu pt. ''Wyzysk w fabrykach''.

Pracownicy są tam traktowani jak zwierzęta. Naprawdę! Warunki w jakich pracują są okropne! 

Bardzo długi czas pracy, nędzne wynagrodzenia, mobbing ze strony przełożonych, fatalne warunki sanitarne i niepewne zatrudnienie sprawiają, że życie takich pracowników to istna mordęga. Ponadto nie mają prawa zrzeszać się i protestować. Zostaliby natychmiast spacyfikowani i zwolnieni. Zdjęcie poniżej dobrze obrazuje realia w jakich żyją chińscy (i nie tylko) pracownicy:


Ktoś zapewne oburzy się i powie coś w stylu ''to najlepiej nic nie kupujmy i żyjmy jak pustelnicy''. To nie tak! 
Chcę wam uzmysłowić tutaj jedną rzecz - zawsze pamiętajcie o tym, aby sprawdzać gdzie została wyprodukowana dana rzecz. Unikajcie tych z napisem ''made in China'' bo możecie wyjść na tym jak Zabłocki na mydle. Fajnie ujął to Krzysztof Respondek podczas XIX Festiwalu Kabaretów w Koszalinie 2013:
''Czemu chińska wiertarka psuje się po pół roku, a chińskie truskawki po dwóch latach?!''
Dobrze powiedziane, panie Respondek! W Chinach chcą wyprodukować jak najwięcej, przy jak najmniejszych kosztach. Byle kasa się zgadzała i gospodarka rosła w siłę. A to, że ludzi wyzyskuje się jak niewolników nie ma żadnego znaczenia. Drobny szczegół. 
Ale najgorszym shitem jest bez wątpienia chińskie jedzenie. Chemia, chemia i jeszcze raz chemia! Tutaj oraz tutaj dowiecie się co nieco o tym, ile jest ona warta. Ohyda! Mało tego! Czytałem kiedyś, że Polska będzie importowała coraz więcej żywności właśnie z Chin! Import miał wzrastać w tempie 10% rocznie!

Naszym politykom chyba rozum odjęło! Przecież mamy (póki co) swoją, polską żywność! Jest pyszna i ma wysoką jakość w przeciwieństwie do chińskiej. Boje się niestety, że CETA już wkrótce całkowicie zrujnuje rodzime rolnictwo i zostaniemy skazani na pastwę wielkich zagranicznych koncernów. Będą zarabiać zarówno na jedzeniu jak i na chorobach które ono spowoduje wśród Polaków. Czysty biznes!

Wielcy tego świata od zawsze budowali swoje majątki kosztem prostych, zwykłych ludzi. Smutne ale prawdziwe...

Ale jest jeszcze coś...

Promowanie konsumpcjonizmu jest na rękę elitom! Społeczeństwem zajętym gonitwą za pieniądzem i dobrami materialnymi można dużo łatwiej manipulować. Powód jest prosty - ludzie nie mają zwyczajnie czasu na nic. Ani na pogłębianie wiedzy, ani na samodzielne myślenie, ani na rozwój osobisty, ani na realizowanie swoich pasji. Na nic! Stają się przez to biologicznymi robotami działającymi według programu ''jeść, pić, srać, szczać, podupczyć, spać, pracować, nie myśleć i mieć wszystko gdzieś''. Ewentualnie od czasu do czasu pójdą na imprezę czy libację u znajomych i nawalą się jak PKS do Madrytu. A o przygodach ''na jedną noc'' nawet nie będę wspominał. Wiem, dość dosadnie to ująłem ale tak to niestety wygląda. Na szczęście nie u każdego...
Oprócz tego ich korporacje zarabiają grube miliardy na tworzeniu masom nieistniejących potrzeb. Niczego nieświadomi ludzie kupują więcej i więcej, nie zastanawiając się przy tym, czy jest to im do czegokolwiek potrzebne. Bez sensu!
Tak właśnie funkcjonuje system w którym przyszło nam żyć.




Pytam się więc jeszcze raz: PO CO TEN CAŁY CYRK?

Zastanówcie się chwilę! Życie wam ucieka, a wy rozpaczacie, bo nie macie najnowszej torebki od Gucciego lub telewizora UHD?! Zazdrościcie komuś bo osiągnął sukces w życiu i życzycie mu wszystkiego co najgorsze? Ścigacie się, kto będzie miał lepszy, szybszy i droższy samochód? Szpanujecie nowymi butami, bluzkami, sukienkami, spodniami czy wisiorkami przed znajomymi, uważając się za lepszych i bardziej wartościowych od nich? Wyśmiewacie kogoś, bo ma stary telefon albo zardzewiały rower sprzed 10 lat? 

Przecież to głupota!!!

Stawianie na pierwszym miejscu pieniędzy i dóbr materialnych to jeden z najgorszych błędów jaki można zrobić. Z początku człowiek jest zadowolony, ale z czasem wszystko traci swój smak i kolor. Nowe rzeczy przestają cieszyć, popada w marazm. Zapominamy o tym co w życiu jest najważniejsze, co prawdziwie daje szczęście. 
Otwórzmy się na świat i smakujmy życia! 
Nie musimy żyć biednie! Nie musimy oszczędzać na wszystkim. Od czasu do czasu można kupić więcej i drożej. Ale to nie wypełni pustki w waszym sercu!
Tylko miłość i spełnienie może to zrobić! Dobra jakim obdarzają Cię ludzie, nie da się przeliczyć na pieniądze.
Niegdyś też wierzyłem, że jak będę bogaty to odnajdę szczęście i spełnienie. Bzdura. Wyobrażałem siebie jako obrzydliwie bogatego, otoczonego złotem i klejnotami. Dziś już wiem że nie tędy droga...
To życiowa pasja daje spełnienie. Pozytywni, fajni ludzie dają radość i miłość. Pieniądze są jedynie dopełnieniem tego wszystkiego...

POZDRAWIAM WAS!

CZEŚĆ!
 😁


7 komentarzy:

  1. Czytałam niedawno książkę Osho o wolności i tam problem był ciekawie ujęty - mianowicie wolność została podzielona na "wolność od" i "wolność do. Zostało też zaznaczone, że do szczęścia potrzebny jest właśnie ten drugi rodzaj wolności. Myślę, że pieniądze to właśnie" wolność od" - od pracy na etacie itd., jeżeli mamy miliony na koncie. Taki człowiek istotnie jest wolny od wielu rzeczy. Na bułki zawsze go stać ;) Problem z bogactwem polega na tym, że nie daje "wolności do", a zatem nie daje człowiekowi zajęcia, spełnienia, jedynie pozwala mu żyć bez trosk. A Dostojewski pisał: "Pieniądz to wolność wyryta na monecie". W istocie więc bogactwo, choć dobre, nic nam nie daje, jeżeli my sami nie potrafimy wypełnić życia inną wartością. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy punkt widzenia tutaj przedstawiłeś. :)
      Możesz mi podać tytuł tej książki?

      Usuń
    2. Tytuł to "Wolność". Ogółem warto przeczytać, interesująca lektura.

      Usuń
    3. bardzo dobry artykuł

      Usuń
    4. Dziękuję Ci Daria!

      Usuń
  2. Czytałam niedawno książkę Osho o wolności i tam problem był ciekawie ujęty - mianowicie wolność została podzielona na "wolność od" i "wolność do. Zostało też zaznaczone, że do szczęścia potrzebny jest właśnie ten drugi rodzaj wolności. Myślę, że pieniądze to właśnie" wolność od" - od pracy na etacie itd., jeżeli mamy miliony na koncie. Taki człowiek istotnie jest wolny od wielu rzeczy. Na bułki zawsze go stać ;) Problem z bogactwem polega na tym, że nie daje "wolności do", a zatem nie daje człowiekowi zajęcia, spełnienia, jedynie pozwala mu żyć bez trosk. A Dostojewski pisał: "Pieniądz to wolność wyryta na monecie". W istocie więc bogactwo, choć dobre, nic nam nie daje, jeżeli my sami nie potrafimy wypełnić życia inną wartością. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

TOP 10