Czołem Brygado! Obecnie w Stanach Zjednoczonych autyzm jest diagnozowany u 1 na 44 dzieci, co jest strasznym wynikiem pokazującym, że szacunki mówiące iż do 2025 roku co drugi maluch będzie obarczony tą chorobą, wcale nie jest jakąś oderwaną od rzeczywistości mrzonką. Coraz częściej i odważniej łączy się w dzisiejszych czasach obszar jelit ze sferą Psyche, a dowodów w tym zakresie mamy z dnia na dzień więcej, więcej i więcej. Nietolerancje pokarmowe (np. glutenu czy laktozy), kandydoza, bóle brzucha, nudności, niestrawność, gazy, wymioty, podziurawione jelita i bakteryjny burdel z SIBO na czele to smutna codzienność ogromnej części ludzi z autyzmem (nawet i 90%!). Czyżby więc w kiszkach tkwił sekret patogenezy autyzmu? Sprawdźmy to! W ogóle to zacznijmy od tego, że między mózgiem a bytującymi w jelitach mikrobami trwa nieustanny przepływ informacji. Komunikacja ta istnieje dzięki stymulacji nerwu błędnego przez olbrzymią ilość metabolitów (np. kwasów organicznych) i neuroprzekaźników produkowanych przez bakterie dzień i noc, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z czego jednymi z najważniejszych są krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe - skrótowo SCFA. W swojej bardzo głośnej książce ''Twój drugi mózg'' dr Emeran Mayer podkreśla, że nawet 40% wszystkich metabolitów pływających w naszej krwi są wytworzone właśnie przez bakterie. Regulują one tzw. oś podwzgórze-przysadka-nadnercza (HPA), odpowiedzialną za regulowanie wydzielania hormonów stresu z kortyzolem na czele, zaś mechanizmy poprzez jakie to robią są stale pod lupą dziesiątek, jeśli nie setek ośrodków badawczych na całym globie ziemskim! Oj, ciekawe czasy nam się w świecie nauki szykują...
A więc do rzeczy - naukowcy z Chin dowiedli w 2022 roku, że pośrednikiem między zanieczyszczeniami powietrza a wzrostem ryzyka autyzmu jest modulacja mikrobiomu jelitowego. Konkretnie to bakterie z rodziny Proteobacteria, są u chorych z autyzmem znacząco podwyższone, a do wzrostu ich liczebności przynajmniej po części przyczyniają się właśnie zanieczyszczenia powietrza (np. pył zawieszony PM10 oraz dwutlenek azotu) które ich matka wdycha w okresie prenatalnym (konkretnie to w pierwszym trymestrze ciąży). Proteobakterie mogą pośredniczyć, w zależności od uwzględnianych kryteriów, w 16,7 - 23,2% skutków zdrowotnych związanych z syfem krążącym w powietrzu. Pamiętajmy, że czynniki genetyczne w autyzmie to tylko jeden z wielu puzzli, które wcale nie są aż tak bardzo znaczące jak dotychczas uważano. Obecnie dużo większą wagę przywiązuje się do czynników środowiskowych, które są przyczyną rozwoju ponad 50% przypadków autyzmu.
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1438463922001304?via%3Dihub
Pozostańmy jeszcze przy proteobakteriach, które nomen omen są bakteriami Gram-ujemnymi. Do czego tutaj zmierzam, hm? Ano do tego, że bakterie Gram-ujemne, rozpadając się, wypuszczają w obieg tzw. endotoksyny, z której najgorszą jest lipopolisacharyd (LPS). Poprzez łączenie się z receptorami TLR (toll like receptor) powodują stan wyjątkowy w organizmie i nakłaniają go do żwawego wypuszczania w obieg zapalnych cytokin - stan ten jest sztywniutko związany z autyzmem, co zapewne nie jest dla nikogo interesującego się tematem tajemnicą. Powiązania te są zgodne z pewnym niedużym badaniem (z udziałem 50 osób) według których poziom krążących endotoksyn u pacjentów z ciężkim autyzmem był istotnie wyższy niż u osób zdrowych, zaś jego niekorzystne powiązanie z zachowaniem i funkcjami behawioralnymi było niezależne od innych czynników. Do proteobakterii zaliczamy m.in. Helicobacter pylori, Bordetella (krztusiec), Legionella, Neisseria gonorrhoeae, Escherichia coli, Haemophilus influenzae, Vibrio cholerae czy Pseudomonas aeruginosa. Chyba żadna z nich nie rodzi pozytywnych skojarzeń, prawda? Proteobakterie będą towarzyszyć nam aż po kres tego artykułu, także przygotuj się!
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/20097267/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Proteobakterie
Mamy też bakterie beztlenowe Desulfovibrio (także pochodzące z rodzinki proteobakterii), których nasiloną obecność także coraz częściej wiąże się z występowaniem zaburzeń ze spektrum autyzmu. Swoją drogą, ich liczebność podnosi m.in. nieorganiczny arsen, więc nie dziwmy się że istnieją metaanalizy naukowe, które znalazły spójne dowody na to, że jego obecność we krwi powiązana jest właśnie z tym schorzeniem!
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/21592674/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/31549506/
Jeśli więc dysbioza jelitowa i endotoksyny są poważnym problemem u nas, to jedzenie dużej ilości tłuszczów nasyconych będzie kiepskim pomysłem, ponieważ zwiększają one ich wchłanianie jelitowe, a dodatkowo dochodzi do wzrostu zapalnej cytokiny IL-6 oraz receptorów dla endotoksyn, dwie godziny po posiłku, co udowodniono na zdrowych ludziach! IL-6 to w ogóle materiał na oddzielny wpis, bo to jedna z ''celebrytek'' na salonach cytokin zapalnych. Dodam tylko szybko, tak dla spójności, że pod wpływem produkowanego przez patogenne szczepy E. coli czy np. Salmonella siarkowodoru (H2S), dochodzi do dysfunkcji mitochondriów (kolejnej turbo-ważnej składowej w patogenezie autyzmu) oraz poważnej nadekspresji cytokin prozapalnych, włącznie z IL-6.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/20303729/
|
Paskudna bakteria Clostridium difficile |
Autorzy jednej z obszernych metaanaliz ustalili, że u ludzi z autyzmem liczebność bakterii
Bacteorides (taak, tych związanych z chorobami jelit, o których dopiero co pisałem),
Clostridium (to samo... Przypadek?),
Faecalibacterium, Parabacteroides i
Phascolarctobacterium była znacznie wyższa niż w grupie kontrolnej, natomiast brakowało bakterii
Coprococcus i
Bifidobacterium.
https://www.mdpi.com/2072-6643/12/3/792
Skoczmy sobie na chwilę do bakterii Clostridium, a precyzując - do konkretnego gatunku, a mianowicie Clostridium bolteae. Otóż badania z udziałem pacjentów chorujących na reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) pokazały, że przyjmowanie leku o nazwie rebampid powodowało wzrost liczebności właśnie tej specyficznej bakterii. Już się pewnie domyślasz do czego zmierzam... Czy ja aby przed chwilą nie napisałem, że bakterie Clostridium to regularni bywalcy kiszek osób z autyzmem? No właśnie... C. bolteae też to dotyczy! Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że rebampid wykorzystuje się do leczenia... wrzodów i stanów zapalnych żołądka u dzieci, spowodowanych np. lekami z grupy NLPZ takimi jak naproksen. Rebampid stosuje się np. w Rosji czy Japonii. Muszę tu jeszcze przy okazji ostrzec, iż niektórzy uczeni oskarżają leki NLPZ o prowokowanie zakażeń właśnie bakteriami z rodziny Clostridium.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/32789440/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7040508/
Niestety, poza rebampidem mamy też o wiele bardziej znane leki dające w kość naszej mikroflorze bakteryjnej, a mianowicie są to inhibitory pompy protonowej (IPP). Znajdują się w TOP 10 najczęściej stosowanych leków na świecie. Masakra... Te specyfiki nie dość że koncertowo rozwalają nerki, zaburzają trawienie jak siemasz, narażają na zapalenie płuc, osteoporozę i demencję, zaburzają wchłanianie składników odżywczych, w tym żelaza, wapnia, cynku oraz witamin B12 i C a nawet powodują uzależnienia, to poza tym powodują jeszcze poważne zmiany w mikrobiomie jelitowym. Istnieją mocne naukowe dowody na to, że ich podawanie wyraźnie, bo nawet ponad 2-krotnie, zwiększa zagrożenie zakażeniem bakterią Clostridium difficile. W przypadku dzieci ryzyko to jest jeszcze wyższe niż u dorosłych, bo aż 3-krotne. Poza tym że te bakterie są zmorą dla osób z autyzmem, to trzeba też jasno i wyraźnie zaznaczyć że powodują potwornie groźne stany zapalne jelit (chory wypróżnia się z 10 razy dziennie tak, jakby ktoś odkręcił kurek kranu), często kończące się sepsą oraz zgonem. Aha, no i są nieznośnymi cwaniakami, bo wiele z nich uodporniło się na przestrzeni lat na masę antybiotyków. Według badań, wskaźnik oporności C. difficile na cyprofloksacynę sięga 95% przypadków! Poza tym wiele szczepów wyrobiło sobie oporność także na klindamycynę (59%), cefitriakson (47%) oraz ryfampicynę (37%). Przykładem takiego supermutanta jest zjadliwy i niszczycielski szczep North American pulso-type 1. Niestety, na Clostridium się nie kończy, gdyż leki IPP zdają się zwiększać także liczebność bakterii Streptococcus, Staphylococcus, Enterococcus oraz Escherichia coli.
Jeszcze dodam tu ciekawostkę, że matki karmiące swoje dziecko mlekiem modyfikowanym muszą się liczyć z tym, że bakteria C. difficile chętniej będzie kolonizować ich jelita... A p
Z kolei antagonistycznie do Clostridium difficile działają m.in. drożdże Saccaromyces boulardii, bakterie Lactobacillus reuteri, Lactobacillus rhamnosus GG, L. acidophilus L34, sok z cebuli, berberys, rośliny o nazwie Cryptolepis i Lomatium, a także lukrecja (tylko z nią to ostrożnie radzę postępować). Tej tematyce poświęcimy już zupełnie inny wpis.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5643276/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28744822/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7517813/
Czyli dzieci z autyzmem powinny omijać leki IPP szerokim łukiem, a jeśli już, to stosować bardzo ostrożnie i pod kontrolą lekarza który ma trochę sprawnych neuronów pod kopułą. Jeśli zaś kobiety w ciąży chcą uniknąć autyzmu u swojego potomka, to powinny uważać na takie leki jak np: antydepresanty, benzodiazepiny czy paracetamol - o doniesieniach naukowych odnośnie tego ostatniego było swoją drogą ostatnimi czasy głośno w ''Pytaniu na Śniadanie''. Nawet w mass mediach przerywa się już zmowę milczenia... Nie da się wiecznie rżnąć głupa...
https://pytanienasniadanie.tvp.pl/56248476/paracetamol-jednak-niebezpieczny-dla-ciezarnych-kobiet
Na sam koniec napiszę jeszcze kilka zdań o metabolitach bakteryjnych. Jednym z najbardziej szkodliwych i prozapalnych jest niejaki tlenek trimetyloaminy (TMAO). Powstaje on na skutek przetwarzania choliny, betainy i l-karnityny przez patogenne bakterie jelitowe (np. wspomniana już gromada bakterii Desulfovibrio, Fusobacterium czy Prevotella) czy też grzyby z rodzaju Candida. W silnym stopniu podwyższa on ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, z miażdżycą na czele, a poza tym też chorób nerek, przewlekłego stanu zapalnego, insulinooporności, cukrzycy typu 2 czy... właśnie autyzmu! Każdy wzrost stężenia TMAO we krwi o 1 mmol/l wiązał się ze zwiększonym ryzykiem jego wystąpienia u dzieci (w tym także jego ciężkiej postaci!), a także z nasileniem jego objawów aż o 27 - 61%. No i jeszcze endotoksyny, aldehyd octowy (swoją drogą - główny winowajca kaca zabójcy oraz ''spowiedzi'' do muszli klozetowej po sylwestrowej nocy!) i etc. Mamy więc do jakiegoś stopnia wyjaśnione, czemu Candida oraz różne niepożądane bakterie czy wirusy potrafią tak bardzo zrujnować układ nerwowy osoby z autyzmem.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7385710/
Wtrącę tak na marginesie jeszcze, że istnieją naturalne związki, które redukują poziom TMAO w krwiobiegu, a jednym z nich jest ciemny winogronowy bohater o nazwie resweratrol. W podobny sposób zadziała tutaj kwas alfa-linolenowy (ALA), zawarty w siemieniu lnianym, nasionach sezamu bądź nasionach chia, ponieważ nie dość że moduluje skład mikrobioty jelitowej, to jeszcze przy okazji zmniejsza poziom zapalnej cytokiny TNF-alfa oraz cząstek aterogennych, w tym inhibitora aktywacji plazminogenu (PAI-1).
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8355916/
Wystarczy tylko solidna garść dobrych chęci w parze z głodem wiedzy oraz dociekliwym i otwartym na wskroś umysłem, aby krok po kroku układać sobie te wielkie puzzle przynajmniej w miarę spójną całość. Dziś przedstawiłem tu najwyżej czubek czubka góry lodowej tak olbrzymiej, że aż brak słów jak się o tym wszystkim pomyśli. Włożyłem masę serca i czasu, aby możliwie jak najlepiej wyjaśnić tu ultra-skomplikowany mikroświat bakterii, biorąc ''na warsztat'' problematykę autyzmu. Nie poruszyłem tu kwestii szczepionek, co na pewno zostanie mi wytknięte czy też niedoborów witaminy D3. Na to też przyjdzie czas, spokojna główka. W kolejnych wpisach będziemy ponownie wracać w te rewiry i jeszcze szerzej rozpracowywać ten węzeł gordyjski. Fascynujące to wszystko jest jak nie wiem co... Ale z drugiej strony smuci też mocno fakt, jak wielu lekarzy tkwi umysłem w ''wiekach ciemnych'', z własnej woli lub celowo ($$$), i myśli że autyzm to tylko chemią się leczy, a całe to pitolenie o bakteriach jelitowych, naturalnych metodach, suplementach i odżywianiu to co najwyżej bełkot szarlatanów. No jak widać niekoniecznie tak jest, skoro ilość osób ze spektrum autyzmu lawinowo rośnie, a medycyna konwencjonalna ponosi na tym poletku porażkę za porażką. Czyżby arogancja? A może chęć zysku? A może po prostu brakuje pewnych elementów układanki? Moim zdaniem wszystkie te trzy odpowiedzi są w jakimś stopniu prawdziwe.
W kolejnych wpisach dowiesz się między innymi:
- ... dlaczego kortyzol sprawia, że bakteriom odbija palma?
- ... co łączy bisfenol A i deficyty witaminy D3?
- ... czy pestycydy to kolejny winowajca autyzmu?
- ... jaką rolę w Twoim (nie)zdrowiu mają metale ciężkie.
- ... jak wiele zawdzięczasz bakteriom wewnątrz i na zewnątrz Ciebie!
- ... i wiele, wiele, WIELE innych cennych informacji...
Ciąg dalszy nastąpi kochani... CZOŁEM WSZYSTKIM!